Urodziłem się dnia 21 maja 1909 roku w Moskwie, gdzie mój ojciec, prawnik z zawodu, prowadził kancelarię adwokacką /Jan Hipolit Walewski, absolwent Demidowskiej wyższej szkoły prawniczej w Jarosławlu nad Wołgą/.
Dość szybko po moim urodzeniu się zarysowały się poważne różnice usposobień u moich rodziców, w konsekwencji czego moja matka, Maria z Zieleńskich, przeniosła się wraz ze mną do swoich rodziców do Jarosławla n/Wołgę. Tam w czasie buntu Sawinkowa matka moja zmarła, a jej rodzice a moi dziadkowie, przenieśli się wraz ze mną na wieś odległa o 25 km od Jarosławla.
Na wsi przebywałem do 1923 roku, kiedy po wojnie, drogą przez konsulat polski w Moskwie mój ojciec /zmobilizowany w 1914 r. znalazł się po wojnie w Polsce / odszukał mnie i spowodował mój przyjazd do Warszawy.
W roku 1924 zdałem egzamin do V klasy gimnazjum im. M. Reja, które ukończyłem w 1928 r. Po maturze odbywałem służbę wojskową w Szkole Podchorążych Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim, a potem resztę służby w 4 Dywizjonie Artylerii Konnej, Suwalskiej Brygady Kawalerii. Na jesieni 1929 r. wyjechałem na wyższe studia do Leodium do Belgii, gdzie studiowałem w miejscowej politechnice na wydziale elektrotechniki.
W roku 1933 wróciłem di Polski, gdzie pozostając bez pracy musiałem przez 2 lata pomagać choremu ojcu w prowadzeniu adwokackiej kancelarii. W 1936 roku rozpocząłem pracę w Warszawskim Urzędzie Wojewódzkim, a w rok później znalazłem zatrudnienie w laboratorium elektrotechnicznym Fabryki Żyrandoli Elektrycznych A. Marciniak.
W sierpniu 1939 r. zostałem zmobilizowany i powołany do 4-tego Dywizjonu Art.Konnej w Suwałkach. W dnu 1 wrzesnia 1939, na zasadzie rozkazu dowódcy Brygady Kawalerii, gen. Waraksiewicza, opuściliśmy Suwałki i w drodze /koleją/ kilkakrotnie bombardowani o ostrzeliwani przez niemieckie samoloty dotarliśmy w pobliże Włodawy. Tu w połowie września po raz pierwszy i ostatni stoczyliśmy bitwę, zakończoną naszą przegraną / czołgi przeciw naszej kawalerii/. Opuściliśmy pole bitwy małymi oddziałami i był to dla mnie koniec kampanii wojennej. Z rejonu Włodawy przedostałem się do Warszawy. W drodze zostałem złapany przez wojska radzieckie w Piaskach Luterskich i osadzony w obozie jenieckim, zresztą b. źle pilnowanym, w ciągu niecałej doby, w nocy uciekłem z tego obozu. Resztę tego roku 1939 i rok 1940 pracowałem dorywczo w Warszawie.
W 1941 r. wstąpiłem do Stronnictwa Narodowego kierowanego przez Tadeusza Macińskiego - "Prusa", zresztą obowiązywały w Stronnictwie Nar. numery, T.Maciński miał numer 1097, ja nosiłem numer 1058. Po przebyciu szkolenia ideowego i organizacyjnego zostałem w 1942 roku instruktorem broni prowadząc szkolenia w małych grupach, najczęściej w moim mieszkaniu na Bielanach przy Al.Zjednoczenia 112.
W roku 1943, na przełomie lutego i marca spotkałem przypadkowo w Warszawie mojego kolegę szkolnego, Leszka Naumana, który zaproponował mi przejście do pracy jako kuriera Oddziału Łączności Konspiracyjnej Kom.Gł. Armii Krajowej, w "zegrodzie". Po uzyskaniu zgody mojej organizacji, udzielonej zresztą b. niechętnie/ władze Stronnictwa Narodowego miały w zasadzie do mnie pretensję /, zostałem kurierem na Zachód i otrzymałem pseudonim "Krzysztof".
W kwietniu 1943 roku ożeniłem się i przeniosłem do mieszkania przy Al.Zjednoczenia 42, róg Zuga. Tam zostałem odprawiony do pierwszej podróży zagranicznej do Francji przez E.Malessę "Marcysię" i "Helenę". Na przełomie czerwca i lipca tegoz roku odbyłem drugą podróż do Francji, a po powrocie otrzymałem od "Marcysi" polecenie opuszczenia mieszkania w Al.Zjednoczenia wobec aresztowania Leszka Neumana "Pawła" i wpadki komórki legalizacyjnej przy ul.Śniadeckich.
Ukrywałem się z żona do jesieni 1943r. i przez całą zimię i wiosnę 1944 nie miałem kontaktu z "Zagrodą", która nawiązała ze mną łączność dopiero w maju 1944r. Od maja 1944r. do Powstania Warszawskiego wyjeżdżałem do Francji trzykrotnie i z ostatniej podróży wróciłem na krótko przed powstaniem. Uprzedzony przez "Marcysię", aby w wypadku jakichś wydarzeń nie łączyć się z żadnymi spontanicznymi grupami i czekać na rozkazy, przebywałem na Bielanach, gdzie wobec dużej załogi oddziałów niemieckich skoszarowanych w CIWF / obecnie AWF/ nie było walk powstańców. Następnego dnia Bielany zostały całkowicie odcięte od reszty miasta poprzez Wermacht. W połowie sierpnia 1944 roku zostaliśmy zabrani z żoną z mieszkania na Al.Zjednoczenia przez Oddział Własowców, ale udało się nam zbiec. Do mieszkania już nie wróciliśmy, ponieważ kozacy spalili je. Toteż przebywaliśmy u rodziny na Bielanach do czasu ewakuacji w październiku 1944r.
Opuszczając Bielany zatrzymaliśmy się w Grodzisku Mazowieckim, w fabryce stanowiącej własność mojego teścia. W tej fabryce pracowałem w latach 1945 i 1946. W roku 1947 wstąpiłem do Zespołu "Dziś i Jutro", późniejszego Stowarzyszenia PAX. Pracowałem w Stowarzyszeniu PAX początkowo jako organizator bazy finansowo-przemysłowej PAX, później jako dziennikarz redagujący miesięcznik w pięciu obcych językach "Życie Katolickie w Polsce" z przeznaczeniem na zagranicę.
Od stycznia 1982 jestem już na emeryturze i od czasu do czasu zarobkuję tłumaczeniami i opracowaniami w językach obcych. Posiadam dobrą znajomośc języka rosyjskiego i francuskiego i nieco gorszą niemieckiego i angielskiego.
Juliusz Walewski
/ ze zbiorów Fundacji Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek /